Kutza czyta się jednym tchem. Nie ma innej opcji. Pisana ze swadą, pełna finezyjnych charakterystyk przyjaciół i współpracowników wspomnieniowa książka Kazimierza Kutza „Będzie skandal. Autoportret” prowadzi nas przez koleje jego życia. Albowiem swój autoportret Kazimierz Kutz ulepił także z portretów ludzi, których spotkał w swoim życiu – pisze Ewa Gałązka.
Dzieciństwo i wczesną młodość spędzoną na Śląsku i na robotach w Niemczech Kutz wspomina z umiarkowaną predylekcją do portretów bliźnich, z wyjątkiem portretów matki, ojca, ciotki Gustli, przyjaciela Janusza Sidły i niespełnionej pierwszej miłości o imieniu Angela, poznanej na robotach w Niemczech.
Ale już rozdział poświęcony egzaminom do szkoły filmowej w Łodzi i czasom studiów na tejże, obfituje w portrety kolegów i pedagogów. Kolejne rozdziały ukazują w porządku chronologicznym etapy życia Kazimierza Kutza: pierwsze filmy przy których pracował lub sam reżyserował, okres pracy i mieszkania w Warszawie, gdzie zaprzyjaźnił się ze Stanisławem Dygatem, Zbigniewem Cybulskim, Tadeuszem Konwickim, Marianem Brandysem, i oczywiście Kubą Morgensternem (jeszcze z czasów studiów), ucieczkę z powrotem na Śląsk i wyklucie się śląskich filmów Kutza, które ugruntowały jego pozycję w zawodzie, szefowanie zespołowi filmowemu Silesia. Wreszcie ucieczkę ze Śląska do Warszawy i romans z krakowskim oddziałem Teatru Telewizji, a potem szefowanie krakowskiemu oddziałowi TVP.
Mistrz opowieści i anegdoty daje barwny opis początków polskiej filmówki i kształtowania się Polskiej Szkoły Filmowej oraz panoramę powojennej polskiej kinematografii widzianą przez pryzmat osobistych doświadczeń. Z lubością opisuje szarady damsko-męskie, miłosne harce kolegów i koleżanek.
Znawcy literackiej spuścizny Kazimierza Kutza odnajdą w tym tomie nowe wersje portretów znanych z jego wcześniejszych książek: „Portretów godziwych”, „Klapsów i ścinków” i powieści „Piąta strona świata”.
Początkowo książka miała się nazywać „Listy do Anastazji”, albowiem pisane przez całe życie listy do matki Anastazji miały być szkieletem opowieści. Koncepcja się jednak zmieniła i książka powstała z rozmów z redaktorem Robertem Siewiorkiem, który rzecz całą zredagował.
We wstępie do książki Tadeusz Lubelski pisze: „pośród wszystkich instynktów – erotycznego, twórczego, przywódczego – które były sprężynami jego działań, właśnie instynkt smakowania kontaktu z bliźnimi był najmocniejszą z tych sprężyn”. Charakterystyki ludzi, z którymi wchodził w relacje w całym swoim długim życiu to największe bogactwo tej książki. Kazimierz Kutz jawi się tu jako człowiek uważny na innych, posługujący się często dosadną i nie zawsze pochlebną charakterystyką osób, które spotykał na swojej drodze. To smakowite kąski. Jego opowieść charakteryzuje aforystyczna lekkość i swoboda w żonglowaniu słowem, obfituje w nieoczekiwane skojarzenia językowe. Ostatni, co tak poloneza wodził.